Zhejtowali mnie, zamykam spółkę, ale wciąż czuję MIŁOŚĆ – podsumowanie roku 2024

Stań przed lustrem z lampką szampana i zobacz, jak Ci było w 2024 roku. A ja opowiem Ci o tym, jak było u mnie. Podzielę się wnioskami. Będzie LEKKO i z MIŁOŚCIĄ. Powiem Ci, jakie słowo ogłoszę moim hasłem na rok 2025. Jestem ciekawa, jakie będzie Twoje, bo zachęcam Cię, byś też dla siebie takie wybrała.

Po co robię podsumowanie?
Większość osób skupia się wyłącznie na robieniu planów na Nowy Rok (może Ty też tak masz…?). Niestety nie zastanawiają się nad tym, jak było w minionym roku. Nie dają sobie czasu na refleksję, pochwałę siebie, a może wyciągnięcie wniosków z trudnych życiowych i biznesowych lekcji.
To bywa kłopotliwe, trudne, ale jest piekielnie ważne, aby móc realizować noworoczne plany.

Dla mnie to taki punkt kontrolny na drodze do mojego osobistego i biznesowego szczęścia.
Zanim zaczniemy, przygotuj sobie coś ciepłego do picia, zabieram Cię w podróż do refleksji o tym, za co mogę wznieść kieliszek szampana, a co wolałabym wyrzucić z pamięci, ale dziś spoglądam na to jako mądrą lekcję dla mnie. Mam nadzieję, że i Ty coś wyciągniesz dla siebie.

Jaki był ten 2024 rok?

Być może pamiętasz, że równo rok temu wybrałam sobie hasło na 2024 rok – to była lekkość. Dziś widzę, że był on bardziej pod znakiem dążenia do lekkości.

Zdałam sobie sprawę, że żeby mogło być lekko, trzeba wprowadzić szereg zmian i podejmować na przestrzeni czasu takie decyzje (czasami trudne), które temu sprzyjają. Zrozumiałam, jak dużo rzeczy trzeba zrobić i decyzji podjąć, aby to było możliwe! Być może pomyślisz, że to banał, ale powiedz szczerze, jak często podejmując decyzję, bierzesz pod uwagę, czy przybliża Cię ona do celu, czy oddala?

Co napełniało mnie szczęściem?

Ale taki wychodzący szerzej, pozwalający wejść na kolejny level. I nie mam na myśli zdobywania konkretnej wiedzy, ale bardziej eksplorowanie swoich możliwości, poszerzanie horyzontów, stawianie siebie w innych sytuacjach, wśród innych przedsiębiorców.

Tego wszystkiego doświadczyłam w Quantum Leap – programie prowadzonym przez T. Harva Eker’a, gdzie każde szkolenie było w innym europejskim mieście. To były naprawdę rozwijające podróże, chociaż momentami łapałam zadyszkę. Zdradzę Ci, że na jedno z tych szkoleń zabrałam męża, aby zobaczył kulisy mojego rozwoju biznesowego – było to naprawdę ciekawe doświadczenie.
Co prawda program Quantum Leap trwa i jeszcze w kwietniu 2025 czeka mnie transformujący wyjazd do Barcelony, a na jesieni wybieram się do Rumunii, ale wywarł na mnie tak olbrzymi wpływ w tym roku, że nie mogłam go pominąć w podsumowaniu. W Barcelonie czeka mnie głębokie przepracowywanie tematu związanego z wewnętrzną wojowniczką, by być jak najlepszą liderka w życiu i biznesie. Wiem, że będzie to ekscytujące doświadczenie — eksplorowanie kolejnych części siebie. Nie mogę się doczekać! (uwaga – wszystko w klimacie survival, co dla mnie akurat jest mniej komfortowe niż piękne ville 😉

Dzięki zostaniu certyfikowaną Rapid Transformational Coach (RTC) u Marisy Peer, poszerzyłam swoje umiejętności głębokiej mindsetowej pracy z klientkami. Och, jak wiele wspaniałych procesów z moimi cudownymi kobietami przeprowadziłam, jak wiele niewspierających przekonań udało się nam uwolnić na głębokim, podświadomym poziomie.

Aż mam ciarki, gdy to wspominam! Może miałaś okazję brać udział w pierwszej edycji programu Superkobieta, którego kolejna edycja startuje już po Nowym Roku? Albo doświadczyć tej pracy w którymś z moich programów mentoringowych premium? Podziel się ze mną, co dla Ciebie było najmocniejsze.
I wiesz co? Z roku na rok coraz bardziej przekonuję się – a w związku z tym będę powtarzać nie do znudzenia, ale aż to do nas trafi, że to mindset jest fundamentem wszystkiego. Nie sama wiedza (choć wiedza to potęga) np. o tym, jak technicznie zrobić kurs online. Powtórzę raz jeszcze – daj tę samą wiedzę dwóm kobietom marzącym o własnym biznesie i jedna ruszy jak petarda a druga po prostu z tą wiedzą zostanie. Dlaczego? Bo jedną mindset będzie wspierał, a drugą – sabotował.

Dzięki pracy z mindsetem mogę teraz obserwować, co się zmienia u moich klientek. To jest nadal o budowaniu biznesu, o dążeniu do jak najlepszej monetyzacji i poprawy finansów. I te zmiany widać gołym okiem, ale przede wszystkim one (moje superkobiety) zmieniają się jako ludzie. Inne jest ich nastawienie, patrzenie na biznes i życie, odzyskują wiarę w siebie, działają z lekkością. Zrzucają bagaż. Nabycie kompetencji do tej głębokiej pracy mindsetowej jest dla mnie dawaniem lekkości moim boskim klientkom. Bo mogę pracować z nimi na takim poziomie, który naprawdę robi różnicę. Czuję tu piękną korelację z moim hasłem na 2023.

W ciągu tego roku rozwijałam kompetencje liderskie, zmieniałam perspektywę, zanurzałam się w głąb. To często jest trudne i niekomfortowe. Ale konieczne Ciekawi mnie, czy widzisz dla siebie taką potrzebę rozwoju wewnętrznego? Czy może na razie nie widzisz takiej konieczności? To pytanie jest również o tym, jak bardzo jesteśmy gotowe stanąć oko w oko z prawdą o sobie. Bo by sięgnąć po więcej w życiu (a skoro to czytasz, to pewnie tego chcesz) i wskoczyć na nowy level, potrzeba często rozpoznać i przepracować blokady. A pierwszym krokiem będzie przyznanie przed sobą, że coś nie gra np. jestem wydrenowana energetycznie pracą w korpo i potrzebuję to zmienić. Praca z mindsetem, to co robię z moimi kobietami, to właśnie element wchodzenia na nowe poziomy.

Cieszę się, że w tym roku też były podróże – bo kocham je i mnie uszczęśliwiają! (tak tak, pisałam Ci o mojej absurdalnej kolekcji kostiumów kąpielowych ale – uwaga uwaga – w tym roku świadomie wybrałam nie dokupować więcej!)
Mam coraz bardziej poczucie, że już zaspokoiłam głód tych dalekich wojaży – to znaczy przestały one dla mnie być “muszę, bo się uduszę!” a bardziej “wybieram polecieć bo to takie przyjemne! – oczywiście tu weź pewną poprawkę jak lecisz z dziećmi bo to częstwo pół na pół przyjemność i ciężka praca 😉 Nasyciłam w 2024 tęsknotę za słońcem i palmami – Malediwy w lutym (of course! W końcu to moje miejsce na ziemi, choć za każdym razem trochę inne bo wysp tam jest multum a ja po raz trzeci wybrałam znów inną). Bali w lipcu. Piękne wspomnienia! Ale to nie tylko plaża, ale również karmiące doświadczania. Odkryłam, jak bardzo cieszą mnie spotkania ze zwierzętami, zwłaszcza morskimi — cieszyłam się jak wariatka i miałam wręcz “transcendentalne” doświadczenie nurkując z rekinami, żółwiami morskimi czy płaszczami. To było wręcz śmieszne bo cieszyłam się i płakałam na przemian, powtarzając sobie “jaki to jest magiczny moment! Chwilo trwaj! Jakie ja mam szczęście!” itp. Aha no i zabawna historia – mąż się na mnie obraził, że go zostawiłam w tyle płynąc za płaszczką a on biedny gdzieś tam na tym oceanie pozostał. Cóż mogę powiedzieć – odpaliło mi się realizowanie celu – jak najdłuższe obcowanie z tym, co mnie raduje, w tym przypadku z płaszczką – no i zapomniałam o całym świecie…
A co Tobie w kontekście podróżowania daje radość, co pozwala Ci naładować się i po prostu doświadczać życia? Czy będzie to zwiedzanie zabytków, obcowanie z przyrodą, a może podróże kulinarne i poznawanie nowych kultur? Czy dajesz sobie prawo by się o to zapytać? Do wypoczynku w ogóle? A może masz wieczne poczucie winy, bo za te pieniądze możnaby np. ocieplić dach (temat jeśli masz domek) albo wymienić kuchnię… To ciekawe pytanie w kontekście przekonań, które nam towarzyszą. Bo to one często są tym głównym powodem “niepodróżowania” i nierealizowania marzeń, a nie np. brak finansów, brak czasu, czy małe dzieci — te bywają niekiedy tylko “przykrywką”.

We wrześniu była wyspa Korfu w Grecji – tutaj świętowałyśmy przejście na emeryturę mojej mamy ❤️ Jestem wdzięczna, że mogłyśmy razem z moją siostrą zrobić mamie taką niespodziankę. Co to były za wielkie emocje, gdy mama po raz pierwszy leciała samolotem, bo wcześniej się bała, ale okazało się, że nie ma czego. I naszła mnie refleksja, jak wiele z nas odkłada doświadczanie świata na czas emerytury albo na wieczne “potem”. Jak dzieci dorosną, jak zarobię jeszcze więcej, jak… Starajmy się nie czekać, aby poczuć szczęście. Dbajmy o to, co tu i teraz, aby nie odkładać tego na kiedyś.

A więc nasyciłam te potrzeby podróżowania dość mocno. I chętnie nieco zwolnię w 2025. Oczywiście poza moimi egzotycznymi mastermindami, bo to jedna z moich ukochanych form pracy połączonej z wypoczynkiem. Może będzie nam dane spotkać się na którymś z nich? Ten najbliższy w 2025 już prawie pełny i nie mogę się doczekać tych wspaniałych momentów! Spędzimy razem 8 dni – w tym Dzień Kobiet (!) na Mauritiusie i jestem przekonana, że będzie to równie magiczny czas jak tegoroczne Bali (uff! kochana tam szły iskry! Wszystkie wróciłyśmy odmienione).

Ten rok to też doświadczanie wspólnego rodzinnego szczęścia (bo przecież nie samym biznesem człowiek żyje). W 2024 byłam bardziej czujna na pilnowanie czasu dla najbliższych. Za nami mnóstwo wspaniałych wspomnień – na Malediwy poleciałam z mężem tęskniąc za czasem tylko we dwoje (tak, potrzebujemy czasem odpocząć od “dziecięcej” codzienności, by nabrać perspektywy i przypomnieć sobie jakie mamy szczęście mając dwójkę tak rezolutnych dzieciaków (2 grudnia moja Amelka skończyła 11 lat! A mój Kubuś kończy 5 lat 1 stycznia). Ale kiedy już jadę z dziećmi, to plan wyjazdu jest głównie pod nie – Safari, Zoo, różne pokazy i przedstawienia – wiadomo. Najszczęśliwsi rodzice w podróży to tacy, których dzieci mają zajęcie 😉 Najbardziej magiczne było w tym roku dla nas karmienie zwierząt (te zwierzęta wracają do mnie jak bumerang). Moja Amelka mogła wejść do surykatek i je pokarmić, Kubuś wchodził do zajączków, doświadczyliśmy śniadania z orangutanami oraz karmienia słoni. Najśmieszniej było przy karmieniu żyraf, które potrafią porządnie fuknąć, jeśli wystarczająco szybko nie podasz im przysmaku. Podczas wyjazdów w tym roku byłam też super czujna, by był to czas tylko dla nas – by biznes nie zostawiał śladu ciężkości na tych momencie, by nie martwić się tym, czego i tak teraz nie chcę i nie mogę zaopiekować.

Miałam też ogromne szczęście świętować na Bali moje 38 urodziny (w zeszłym roku był to Zanzibar i do tej pory łezka mi się w oku kręci, jak sobie przypomnę zaskoczenie, kiedy wspaniały zespół Mambo Ocean Resort śpiewał dla mnie – grając na patelniach – Jambo, niosąc jednocześnie tort). Cóż mogę powiedzieć – uwielbiam możliwość spędzania urodzin wyjątkowo! Uczę się bardzo celebracji, we wszystkich jej formach. Z mężem zrobiliśmy sobie na plaży Jimbaran takie zdjęcie, jak 13 lat temu podczas podróży poślubnej. Wzruszyło mnie to bardzo – kiedyś zdjęcie robił nam kelner, dziś nasza 11-letnia córka. Udałam się również do balijskiej uzdrowicielki, gdzie miałam szczęście doświadczyć oczyszczającego i karmiącego duszę rytuału. Otrzymałam ochronę, co do której wiem, że dodawała mi sił podczas trudnych decyzji biznesowych na jesieni.

Obecnie coraz bardziej doceniam też prosty wypoczynek: w polskim lesie, w totalnym spokoju, w lenistwie, z kawą na tarasie, spacerując na boso. I taki na razie mam plan na wakacje 2025. Na zatrzymanie pędu i przycinanie gałązek ambicji.

Cieszy mnie praca z moim Superkobietami.

Każdemu życzę, aby odkrył, co mu sprawia największą frajdę i karmi jego duszę tak, by poczuć spełnienie. Oczywiście to nie jest o tym, że w tym roku nie było żadnych niedogodności np. trudnych klientek. Przyznam, że mój radar się wyostrza i już wiem, kiedy powiedzieć komuś pas. Słucham swojej intuicji i nie podejmuję współpracy z tymi kobietami, gdzie ich energia nie do końca ze mną rezonuje. Chodzi tutaj głównie o mentoring, gdzie relacja mentor — mentee jest bardzo ważna. I to nie jest też o tym, że nie bywam zmęczona i nie mam gorszego dnia.
Więc gdzie ta radość się kryje? Bo przyznam Ci, że za każdym razem, gdy  stawiam się do tej pracy, to czuję się w pełni swoich supermocy i wykorzystywania potencjału w służbie innym. Czy to na polu biznesowym — gdy wchodzę na Coaching Call i nie mogę się doczekać, by odpowiedzieć na pytania, które dziewczyny mi zadają. By zarysować wizję tego, co ja już na horyzoncie widzę i już te puzzle ułożyłam w całość, a im to jeszcze umyka — to mnie ekscytuje, jak małe dziecko ekscytuje piękna zabawka. 
Bardzo karmi mnie też praca mindsetowa. Niezwykłe jest nasze regularne stwarzanie bezpiecznej przestrzeni do dotykania często trudnych i osobistych tematów, które męczą nas latami. I dawanie sobie możliwości przepracowania tego i uwolnienia. To jest tak ważne, że ciężko porównać to z czymkolwiek innym.

Zmiany w moich firmach jako pokłosie trudnych i ważnych decyzji…

W tym  roku musiały zapaść konkretne decyzje, abym była w stanie zwolnić i poczuć w końcu lekkość – bo z tym hasłem szłam przez cały 2024 rok. Od wewnątrz bardzo mocno nad tym pracowałam, ale potrzeba było też decyzji i działań, abym mogła w końcu tego namacalnie doświadczyć. I wciąż tę decyzję odkładałam. No bo jak to tak “po prostu” zakończyć działający biznes? Czy to nie fanaberia robić to tylko dlatego, że tak sobie “wymyśliłam”, że dzieki temu będzie mi lżej? I nie wiem czy znasz to uczucie, kiedy widzisz znaki od jakiegoś czasu (może nawet dłuższego), by coś zrobić, ale nadal się wahasz i nadal nie podejmujesz decyzji… i wszechświat najpierw mówi Ci delikatnie raz, potem kolejny, i jeszcze jeden – “to nie Twoje!” A w końcu, jeśli nie posłuchasz, kumuluje takie okoliczności, że w końcu musisz się zmobilizować i zadziałać. Tak było u mnie – od podszeptów aż po mocny plask w twarz: “Ocknij się i puść to w końcu!” A zatem… zdecydowałam się na likwidację jednej z moich spółek. I chociaż decyzja była trudna, to uważam ją za swój osobisty sukces stanięcia w zgodzie ze sobą i dążenia do tego, czego naprawdę chcę. Nie zrozum mnie źle – służenie maluchom dawało mi poczucie sensu i na swój sposób to kochałam. To wszystko to, co było wokół prowadzenia biznesu stacjonarnego mnie drenowało.

Ubiegając Twoje pytanie: Nie, nie zamykam wszystkiego całkowicie, ale gruntownie odcięłam się właśnie od biznesu stacjonarnego. Pozostawiłam tylko te odgałęzienia, gdzie moja obecność nie jest kompletnie potrzebna. Czyli nadal mam kursy online, moją szkołę muzyki – to ciągle działa, ale zdecydowałam się nie wynajmować już dodatkowych lokali (będąc uzależnioną od wysokości czynszu i jego podwyżek) czy zatrudniać pracowników etatowych. Inaczej mówiąc – koniec z ogromnymi kosztami stałymi. Zamknęłam mój Klub Malucha (który miałam sprzedać, ale rozminęliśmy się z kupującymi w temacie wartości. Wolałam powiedzieć “nie” niż zrobić coś, co było niezgodne z tym, w co wierzę, i pod czym się podpisuję). Zdjęłam z siebie tę ogromną odpowiedzialność, która mi przez wiele lat ciążyła: odpowiedzialność za pracowników, dzieci, lokale, rodziców… I śmiać mi się chce, bo większość pracowników przestałam mieć z końcem listopada ale jeszcze w grudniu przychodziły do mnie różne pisma z ZUS o ich zasiłkach chorobowych czy urlopach wychowawczych…. Kto ma pracowników etatowych w małej firmie ten zrozumie 😉 W końcu dałam sobie prawo do tego, by to puścić! Nie martwić się, że nagle wszyscy się rozchorują i nie przyjdą do pracy a przecież placówka musi funkcjonować itp. I jak wspomniała moja koleżanka Aga Gaczkowska – to jest temat na książkę EXIT. Z czym się wiąże zamknięcie firmy, że jeszcze kilka miesięcy potem płacisz ogromne ZUSy, wynagrodzenia czy zaległe urlopy pracowników,… Proces zakończy się u mnie dopiero w lutym (!) – o tym się rzadko mówi. A ja się dziwiłam, kiedy moja sąsiadka, która robi szkolenia BHP była tych 7 lat temu zdziwiona moją odwagą, by zatrudniać ludzi na etacie w mikro firmie. Nie do końca rozumiałam wtedy, co ma na myśli… 

Piękne jest to, że dużą część wyposażenia klubu mogłam podarować Fundacji Laboratorium Marzeń dla centrum diagnostyczno-rehabilitacyjnego dla dzieci z wyzwaniami. Dla mnie to magia – to, czemu dawałam ponad 7 lat serce i w co nieustannie inwestowałam, będzie teraz “pracowało” dalej dla dzieci w potrzebie. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego przekazania tych kilkudziesięciu tysięcy złotych w wyposażeniu. Ważne jest też stawianie wyraźnych granic, kiedy ktoś nie szanuje Twojej pracy, czy Twoich rzeczy. Przyszła do mnie przed zamknięciem klubu para, która prowadzi w Poznaniu przedszkole, stwierdzając “łaskawie”, że wezmą za darmo mój sprzęt, bo przecież ja i tak nie będę miała co z nim zrobić. Zachowywali się po prostu okropnie, bardzo zła energia. Powiedziałam stanowczo nie i wyprosiłam ich. I zobacz, jak teraz ktoś docenia i jest wdzięczny za możliwość przejęcia tych sprzętów. Ile dobra uczynią, zamiast pracować na zysk tamtych ludzi. Podobna sytuacja miała miejsce z piaskiem z placu zabaw (klub miał plac zabaw cały wysypany dookoła piaskiem, nie tylko w piaskownicy). Co roku płaciłam niemałe pieniądze za kolejne tony dobrej jakości, certyfikowanego piasku. Kiedy dałam ogłoszenie o możliwości zabrania go, dzwoniło do mnie wielu sprytnych “panów fachowców” próbujących namówić mnie na zapłacenie 5000 zł za jego wywiezienie i utylizację, bo to jest przecież odpad. A okazało się, że piasek z radością przyjmie poznańskie Nowe Zoo. Pamiętaj – stawiaj granice i mów stanowcze nie, kiedy ktoś poddaje w wątpliwość wartość Twoją, lub tego co posiadasz/robisz. To, że jedna osoba tego nie docenia, nie oznacza, że za moment nie pojawi się kolejna, która tę wartość czuje. To bardzo mocno w tym roku poczułam.

Bez obaw, moje działania pod marką Superkobiety Onlajnu pozostają bez zmian😄 Przecież to jest TEN biznes, który prawdziwie mnie karmi, i w którym wymieniam najpiękniejszą energię z moimi klientkami.
Zamknięcie tego rozdziału — jednej ze spółek — to jest oczywiście o wpuszczaniu lekkości do mojego biznesu (mogę wyjechać w każdej chwili, na tak długo jak tylko chcę i nic formalnie mnie nie trzyma – trudno opisać to uczucie ale jest cudowne!!!! No może poza placówkami kształcenia moich dzieci – one mnie trochę “trzymają” ale jest to jednak coś innego ;), ale również otwieraniu się na to, co nowego potencjalnie może przyjść do mnie. Ale nie po to, by znów zapychać uwolnione miejsce i dodawać, ale by pozwolić sobie z ciekawością sprawdzić, co jeszcze nowego, lepszego dla mnie dzięki temu może się wydarzyć. Bardzo świadomie tworzę teraz taką przestrzeń dla siebie. Powiem Ci w sekrecie, że już jest jeden projekt dla mnie zupełnie nowy, na Europę, do którego zostałam zaproszona, a który dotyka jednego z moich marzeń o szerszej pracy po angielsku i jeszcze większym impakcie na kobiety nie tylko w Polsce, ale i poza nią. Więcej zdradzę wkrótce!


I dla mnie to jest właśnie o tym. O puszczeniu jednego, aby otworzyć się na nowe. Zajęło mi dużo czasu by sobie na to pozwolić, ale tu jestem. A jak jest u Ciebie? Pozwalasz sobie? Zmienić kierunek w biznesie, bo ewidentnie coś w nim Tobie nie odpowiada lub rozstać się z niechcianym etatem i zacząć realizować siebie w pełni? Czasami trzymamy się czegoś podświadomie ze strachu przed tym, co może przynieść nieznane, chociaż potencjalnie lepsze jutro. I pewnie Cię nie zdziwię, gdy powiem, że tutaj znów kłania się praca z mindsetem. Dlaczego się tego trzymasz? Jakie ma to dla Ciebie benefity? No właśnie. Dla mnie to było o utrzymaniu “sukcesu”. Nawet takiej jego części, która mi ciążyła. Bo dla mnie – co dziś wydaje mi się absurdalne – odpuszczenie oznaczało porażkę.

Cele finansowe osiągnięte

Chociaż może o tym nie krzyczę w swoich social media, to kolejny rok z rzędu osiągnęłam ponadmilionowe przychody w firmach (mimo likwidacji jednej ze spółek nadal mam dwie firmy). Dla mnie to ciekawe, że wspominam o tym mimochodem, bo jeszcze niedawno to był cel nad cele 😉 Nadal jednak mówię “duże tak” celom biznesowym i finansowym, bo one dają poczucie bezpieczeństwa i wolność. Jaki jest Twój na 2025? Jaki udało Ci się zrealizować w 2024 i jak myślisz – dlaczego? Czy Twoje cele są śmiałe? A może masz szklany sufit, który sobie postawiłaś i nie możesz go przebić od dawna? Jeśli tak, to zastanów się, co Cię blokuje przed przekroczeniem tej bariery? Z doświadczenia i pracy z kobietami wiem, że to zwykle jakieś przekonanie, które siedzi głęboko i trzyma Cię w miejscu. Przyjrzyj się temu i wsłuchaj w siebie.
Uspokoję Cię też, że wiele z nas takich blokujących przekonań doświadcza. Na naszych mindsetowych hot seats w Superkobiecie (takie gorące krzesełka) wiele kobiet uświadamia sobie często po raz pierwszy, co je trzyma. Czasami jest to np. przekonanie, że na pasji nie da się zarobić. Albo, że to nieetyczne zarabiać na pomaganiu. Albo, że nie zasługujemy na większe pieniądze. Niezależnie, jaką niewspierającą myśl u siebie zidentyfikujesz, pamiętaj, że to nie jest o tym, kim jesteś, ale o tym, w co wierzysz. A to możesz zawsze zmienić. Podejmując pracę nad sobą, dajesz sobie szansę na tę zmianę. Ja swoje lekcje też musiałam odrobić, aby na ten milion sobie pozwolić (mnie również kilka lat temu wydawało się to być kwotą kosmiczną i nieosiągalną). Kolejny poziom w biznesie to kolejny poziom pracy ze sobą i nad sobą. Z czułością.


I Zlot Superkobiet Onlajnu.

Przeskoczmy do super wydarzenia, które zabrało wieeeeele miesięcy przygotowań. Och, jak wspaniale było móc doświadczyć tej mocy wspólnoty na żywo! Może byłaś i wiesz, o czym piszę… I chociaż organizacja wymagała ogromnego wysiłku mojego oraz mojego boskiego zespołu, który nieustannie mnie wspiera, to czuję niesamowitą radość. Radość, że mogłam stworzyć takie wspaniałe wydarzenie, które niosło ze sobą ogromną energię i mocny przekaz – to było dla mnie niezwykle karmiące. Otrzymałam od Was wiele pozytywnego feedbacku, że uskrzydlił Was ten event 🥰 Z tego miejsca chciałabym podziękować ogromnie kobietom i mężczyźnie, którzy za mną stoją: Paulinie Rybce – mojej WA i ekspertce od wizualnej oprawy e-booków, Karolinie Galubie – ninja video i social mediów, Idze Krzymowskiej – bogini copywritingu oraz Krzysztofowi – programiście. Niezmiennie sięgałam po supermoce Natei w temacie graficznym oraz cudne ilustracje Gosi Zimniak.

Podczas Zlotu miałam niesamowitą możliwość świętować moje klientki. A one miały okazję świętować siebie. Swoją pracę, swój rozwój, swoje osiągnięcia, swoją transformację. Poza częścią merytoryczną wydarzenia i panelami ekspertek odbyła się uroczysta część wręczenia dyplomów i bardzo wzruszająca była możliwość stania z “moimi” kobietami na scenie. To był czas tylko dla nas. Bez obowiązków domowych czy zawodowych bez zabiegania i stresu. Moment celebracji. Zostanie on w mojej pamięci na długo.

Wystąpienie na TEDx to jedno z moich zrealizowanych marzeń z dream board. Zależało mi by być częścią tego wydarzenia, bo jego misją jest szerzyć idee, które zmieniają świat. Sięgnęłam do moich supermocy i w swojej mowie pokazałam jak nauka muzyki może pomóc nam w sukcesie. To był prawdziwy zaszczyt móc stanąć na scenie o ok naprawdę niesamowitych kobiet podczas TEDxWarsawWomen 2024 podczas jego jubileuszowej 10 edycji i rozpocząć swoją nową to wydarzenie! Ach tak – marzyło mi się to. Uśmiecham się do tego wspomnienia.

Pamiętasz moją poprzednią tablicę? Tego gigantycznego żółwia, który był tuż obok zdjęcia wielkiej sceny? Te obrazki reprezentowały moje marzenia w 2023 roku. I spełniły się! A w tym roku miałam m.in. TEDx, Forbes i TVN. I, te marzenia też zmieniły się w rzeczywistość. Jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym “o dziwo” ale teraz to właściwie nic mnie już nie zdziwi 😄 Mam nadzieję, że już nie wątpisz w moc śmiałego stawiania celów i tworzenia tablicy marzeń i zaraz zabierzesz się za przygotowanie własnej! Jestem ciekawa, co na niej będzie?

A jak moje pozostałe “big dreams” – czy zmaterializowały się? Otóż zaraz po zejściu ze sceny TEDx zostałam zaproszona na krótki wywiad dla Dzień Dobry TVN, co nie ukrywam, było dla mnie przemiłym zaskoczeniem! I kolejne marzenie zrealizowane!

Droga do Forbes wiodła najpierw poprzez moją drugą książkę “Metoda S.U.K.C.E.S., czyli jak zarabiać online na tym, co już wiesz”, która miała swoją premierę podczas Zlotu Superkobiet Onlajnu. Książka zyskała oficjalny patronat Forbes Women Polska, a dodatkową wisienką na torcie było to, że weszła ona przebojem do salonów Empiku. Chyba nie muszę podkreślać, że jestem z tego niesamowicie dumna.

Do udziału w książce zaprosiłam 6 innych wspaniałych kobiet, które odniosły sukces w biznesie online:

Anię Burdajewicz,

Anię Diller,

Agę Gaczkowską,

Olę Gościniak,

Agatę Goździk

i Kasię Krasucką

(Aga i Kasia zostały też coachkami mastermindu egzotycznego – dziękuję!). To niezwykle inspirujące historie pokazujące kulisy kobiecych biznesów, a całą książkę czyta się po prostu “na stojąco” (takie komentarze dostałam od czytelniczek). Jestem ciekawa, czy masz ją już przeczytaną w swojej biblioteczce? A może to właśnie będzie Twój prezent pod tegoroczną choinkę? A przerwa świąteczno-noworoczna to idealny czas na dobrą książkę.

 I pamiętaj, możesz ją znaleźć w najbliższym Empiku, wybierając opcję książki papierowej lub wersję elektroniczną 😉

Następnie dostałam zaproszenie od Forbesa do udzielenia wywiadu w niezwykle bliskim mi temacie: “Dlaczego Polki boją się mówić o pieniądzach”. Czytałaś ten artykuł? Jestem ciekawa Twojej opinii…

I widzisz, możesz sobie pomyśleć, że tylko realizuję swoje marzenia…
I ja to robię, ciągle eksplorując siebie, potykając się, czasem stawiając na ekspansję, a czasem na eliminowanie rzeczy i działań. I być może to rezonuje również z Tobą, niezależnie na jakim etapie jesteś, przed jakimi decyzjami stoisz.
Ja w zależności od moich potrzeb inspiruję się w swoim rozwoju różnymi osobami. Czasem tymi, które idą jak burza i uważają, że należy działać 10 razy szybciej, i 10 razy mocniej, a czasem tymi, które mówią, że najbardziej liczy się spokój, zaufanie i flow. Biorę sobie od nich to, co jest mi w danym momencie potrzebne. I Ty też tak możesz. I tu znów podkreślę – czerpanie od mentorek i mentorów to jedna z najmądrzejszych decyzji, jakie możemy podjąć na biznesowej drodze – przekonałam się o tym nie raz.

Więc czas na Fuckup’y…chociaż nie chcę tego tak nazywać…
Wybieram mówić o tym jako o lekcjach.

Wolno oswajam się z porażkami

Jako osiągaczka nadal mocno pracuję nad tym, by nie widzieć samej porażki, ale by powiedzieć sobie “okej, na to właśnie przyszła pora”. Uczę się mieć zrozumienie dla siebie, że bardzo powoli pozwalałam sobie pożegnać pewne rzeczy. Widzę tę tęsknotę i pozwalam jej się realizować. Bo to jest okej. Z czasem zaczynam rozumieć, jaka lekcja płynie dla mnie z danej sytuacji i z nią zostaję, a nie z samą porażką. Na przykład mogłabym biczować siebie – dlaczego wcześniej nie zrezygnowałaś z biznesu stacjonarnego? Po co tak długo ciągnęłaś coś, co Cię tak wykańczało? Widocznie był po temu powód, lekcje jakie jeszcze miałam wyciągnąć, cenne doświadczenia. Widocznie musiałam też najzwyczajniej w świecie dojrzeć do tej decyzji. Patrzę na siebie z czułością, dystansując się od myśli, które i słów w głowie, próbują lecieć “na automacie”.

Cele wysokie jak Alpy

Gdy patrzę na ten rok, to widzę, że wciąż stawiałam sobie bardzo wysokie cele. Chwilami było to wyczerpujące dla mnie, ale gdy zastanawiam się, czy było warto, to dla mnie jednak warto. I na szczęście coraz bardziej uczę się mówić NIE. I to był pierwszy rok, gdy odmawiałam udziału w jakiejś konferencji, wspólnego live’a, realizacji jakiegoś projektu, czy niekontynuowania projektu (mimo, że był w planach). To było dla mnie zawsze trudno – czułam swego rodzaju “powinność”, “dług”, wobec osoby, która prosim, bo przecież tak wypada. Można powiedzieć, że uczę się bycia asertywną w stosunku do wielkich ambicji, o których Ci wyżej wspominałam.
I chociaż na wielu wydarzeniach byłam (TEDx, wywiad do DD TVN) – to one wynikały z mojej mapy marzeń. Jak widzisz, warto mieć cele, które są drogowskazem do podejmowanych działań. A Ty jak czujesz się ze swoimi celami? Czy jesteś zmęczona zbyt dużymi celami i realizowaniem wielu projektów w jednym czasie i potrzebujesz zwolnić, odpocząć i złapać dystans? A może wręcz przeciwnie, trochę było zbyt leniwie w Twoim 2024 i potrzebujesz tej mobilizacji w postaci postawienia sobie ekscytującego większego celu? Czy przychodzi Ci to łatwo? Czy może czujesz opór w ciele?

Nietrafiona współpraca

W minionym roku podjęłam współpracę w zakresie Instagrama, i to nie wypaliło. Dziś mówię sobie, że to jest okej. Chybione decyzje są częścią biznesu. Nie zawsze “dostroimy” się też z osobami, z którymi jest współpraca. Ja w ramach współprac jestem profesjonalna i działam natychmiast jak jest coś do zrobienia – zdaję sobie sprawę, że nie każdy tak ma, i dla niektórych może to być męczące 😉 Ale znów – wyciągnęłam dla siebie sporo cennych rzeczy, a poza tym była to jedna z “najładniej” zakończonych współprac i tu też zostaję z tym jak można to robić w fajnym stylu.

Brak ostatecznej korekty książki

Nooo ten fuck up był gruby. Ponieważ jednocześnie organizowaliśmy zlot i dopinaliśmy kolejne korekty książki, przeoczone zostało ostateczne wysłanie książki do korekty (były te wcześniejsze ale zabrakło końcowej). Na efekt nie trzeba było długo czekać – do książki wkradły się literówki a ja płonęłam ze wstydu. Oczywiście błąd ten – dokładając do budżetu – zaraz potem naprawiłam ale jednak niesmak pozostał. Ja wiem, że tu też odzywa się mój perfekcjonizm, ale w sytuacji, gdy książka nie jest wyłącznie Twoja, ale są też zaproszone inne ekspertki, takie wtopy nie powinny mieć miejsca. No cóż – wyciągam lekcję. Przede wszystkim taką, by nie łączyć dwóch dużych projektów bo to aż się prosi, by coś umknęło (zlot i premiera książki) oraz by nie dawać sobie niemal nierealistycznych deadlinów (książki dosłownie W DNIU ZLOTU dostarczyła drukarnia by mogły zostać na Zlocie wręczone). Uff 😅 – za takie stresy to ja dziękuję.

Doświadczyłam hejtu…

Hejt jest niestety coraz bardziej powszechny (niezależnie od tego, czy robisz dobrą robotę, czy nie). W sumie wiedziałam, że gdzieś jest, ale personalnie tak mocno go nigdy nie odczułam. Tymczasem któregoś razu natrafiłam na reklamę mojej przedsiębiorczej koleżanki gdzieś na Facebooku. Zajrzałam i z przerażeniem odkryłam, jak wiele bezsensownego hejtu wylało się na nią w komentarzach pod zaproszeniem na bezpłatny webinar. Dla mnie to szokujące i smutne, że w wielu ludziach jest tyle złej energii i ogromnego bólu w środku, że czują potrzebę, aby wbić szpilkę i komuś dokopać.
Sama też doświadczyłam hejtu pod postem zapraszającym na bezpłatny Business Summit Superkobiet Onlajnu, gdzie przecież była dawana ogromna wartość. Ten incydent skłonił mnie do refleksji – bo to był cały wachlarz zachowań, które o czymś świadczą.
Dla przykładu jedna z kobiet była oburzona, że ja jej tej oferty pod nos nie podsuwam ze wszystkimi szczegółami i niech ja ją tutaj zachęcam by ona wiedziała dlaczego swój cenny czas ma poświęcić… coś w stylu: stań na rzęsach, zatańcz i klaszcz, zapisz się za mnie, przerób za mnie i załóż biznes za mnie i zacznij zarabiać – postawa totalnie roszczeniowa. Nie chciało jej się nawet kliknąć w link i przeczytać szczegółów.
Zastanawiam się tylko, czy to wyraz zmiany pokoleniowej…  A może to już zmiana mentalna społeczeństwa?
Inne zachowanie to podejrzliwość o oszustwo i szykanowanie kogoś, bez najmniejszego wysiłku sprawdzenia, czym ta osoba się zajmuje. Tu nie ma pytania, tu jest od razu oskarżenie. “Zarabianie online? Pewnie piszecie sobie ebooki – wymieniacie się nimi i pewnie te ebooki są napisane przez AI” –  nie sprawdzam, oskarżam.
Albo wytłumacz się – “Dlaczego dajesz sobie prawo, aby napisać, że masz sukces, że jesteś milionerką? Udowodnij mi!”. I tak sobie myślę, skąd u ludzi przekonanie, że ktokolwiek ma obowiązek im cokolwiek udowadniać? Jeśli ktoś chce to zweryfikować, to może przyjść na wydarzenie i poznać mnie oraz inne prelegentki lepiej. Jeśli Ty masz czasem poczucie, że musisz się komuś z czegoś tłumaczyć lub coś udowadniać – nie musisz (!).
Czy mnie to dotknęło? Chociaż jestem silna, to w pewnym sensie odczułam smutek i dyskomfort, mimo mojej pełnej świadomości, że “im dalej w las, tym więcej drzew”. Im więcej robisz, tym więcej osób będzie to albo kochać, albo nieprzychylnie komentować. Pochylam się nad tym tematem w podsumowaniu trochę bardziej, bo w programie Superkobieta bardzo często przerabiamy temat hejtu, strachu przed hejtem, który się jeszcze nie pojawił albo próby poradzenia sobie z tym, który już zaistniał. Jest to temat, który wraca jak bumerang, więc warto zrobić z niego swego rodzaju lekcję dla nas wszystkich i retrospekcję na to, co się potencjalnie dzieje i na jak różnych poziomach mentalnych są ludzie.

Polskie społeczeństwo jest niestety społeczeństwem raczej narzekającym i często widzącym wszystko w czarnych barwach, przyzwyczajonym do szukania tego, co złe. Pytanie jak MY chcemy widzieć świat. Bo ja też w 2020 mogłam zobaczyć reklamę Deana Graziosiego i powiedzieć ‘oszustwo’, to na pewno ściema, nikt nie może lekko zarabiać na tym co kocha w dodatku całkowicie online… ale wybrałam zaufać. Uwierzyć, że to zaproszenie pojawiło się na mojej drodze nie przez przypadek. Reszta to historia (i moja robota – nic mi nic pod nos nie podsunął i nie śmiałabym tego oczekiwać, zamiast tego wybrałam wdzięczność 😉

Zawsze mamy wybór wybór reakcji na to, co się nam przydarza i jakie działania w związku z tym podejmiemy. Jestem ciekawa, czy podzielasz moje obserwacje względem hejtu? A może sama go doświadczyłaś? Podziel się tym ze mną.

Ten rok nie mógł się oczywiście również obyć bez dwóch flagowych wydarzeń online – Konferencji Od Pasjonatki do Ekspertki, której kolejna edycja już w marcu 2025, oraz Superkobiety Onlajnu Business Summit. Oba już od lat służą kobietom i szerzeniu informacji o tym, jak można monetyzować swoje talenty i wiedzę w internecie. To element mojej misji – by jak najwięcej kobiet dowiedziało się o tym jak pracować inaczej – kochając to, co się robi i szanując swój czas. Nadal zbyt wiele z nas tkwi z pracy zawodowej, której zwyczajnie nie znosimy. Plus nadal zbyt wiele z nas zarabia – często zaharowując się – psie pieniądze. Temu również mówię stanowcze NIE. W tym roku miałam szczęście pracować ze wspaniałymi kobietami w dwóch edycjach mojej Akademii Superkobiet Onlajnu, w programie mentoringowym Women’s Online Business Academy oraz w Superbootcampie i Klubie Superkobiet Onlajnu. Jestem za tę możliwość towarzyszenia im ogromnie wdzięczna!

A czego bym sobie życzyła na przyszły rok?

Chciałabym, by wszyscy bardziej skupiali się na tym, co dobre. Zakładam, że świat jest dobry, że Wszechświat chce dla nas jak najlepiej, że ludzie są dobrzy, że jeśli mi coś nie odpowiada energetycznie, to po prostu idę w drugą stronę, bez ranienia kogoś.

Ogłaszam moje hasło na 2025 rok — MIŁOŚĆ DO SIEBIE

niezależnie od wszystkiego.
Będę pielęgnować miłości do siebie, zwłaszcza w obszarze biznesowym.

Bo widzisz, lubię wyznaczać sobie cele, ale coraz mniej u mnie takich, jak poprzednio — niezwykle wysokich, sprawiających, że się w środku spinam. A na mojej nowej mapie marzeń coraz więcej zdjęć, które mówią o uśmiechu, o spokoju, o towarzystwie rodziny, przyjaciół, o czytaniu książki na hamaku, o aktywności fizycznej, tańcu. Jestem otwarta i puszczam w świat tę energię dalszego rozwoju zawodowego, ale przede wszystkim z ogromną miłością do siebie. I takim pozwalaniem sobie na nicnierobienie i nieosiąganie. Decyduję się podchodzić do tego z miłością.
Tak naprawdę czuję, dopiero gdy mamy tę miłość do siebie i umiemy ją sobie okazywać, jesteśmy w stanie szczerze i w pełni wyjść do ludzi – ze zrozumieniem, ze spokojem, z dystansem. Gdy pochylimy się nad sobą i siebie otoczymy zrozumieniem, wówczas to się odbije na wszystkich wokół.

A jak Ty możesz podejść z miłością do siebie w kontekście biznesu?

💖 Może jesteś na tym etapie, że chcesz spróbować pójść za głosem swojego serca i zacząć biznes – to posłuchaj serca i idź.
💖 A może jesteś tą, która potrzebuje postawić sobie duże cele, bo czujesz, że chcesz zobaczyć, co jeszcze jest dla Ciebie możliwe? Więc wyjdź z letargu i przejdź w stronę realizowania.
💖 A może czujesz, że za dużo realizujesz, więc daj sobie prawo do podchodzenia z lekkością i w ten sposób ukochaj siebie.

A teraz sama stań przed  lustrem i zastanów się, jak potrzebujesz siebie zaopiekować (fizycznie, emocjonalnie, finansowo, zawodowo), aby ukochać siebie jeszcze bardziej? Co możesz już teraz zrobić? A co wpiszesz w swój plan na najbliższe miesiące i rok?

Kierując się tą miłością, zrobiłam sobie tatuaż “I am enough” (Jestem wystarczająca). Tego uczę moje superkobiety i to hasło zaczerpnięte kilka lat temu od Marisy Peer wiele u mnie zmieniło.
Wybieram w każdej sytuacji siebie kochać i pamiętać, że jestem wystarczająca.
Wtedy, gdy czuję, że jestem trochę gorszą mamą, niż bym chciała. I w tej sytuacji, gdy jestem trochę gorszą liderką mojego zespołu, niż bym chciała. W każdym z tych momentów jestem wystarczająca. Już wiem, że to są tylko sytuacje, które nam się przytrafiają, one uczą nas wielu rzeczy.

Tatuaż przypomina mi też to, co kocham i co ma dla mnie symboliczne znaczenie: muzykę, koronę (celebrowanie i doświadczanie życia, królową mindsetu) oraz żółwia…
Będą też inne elementy, które już w styczniu pojawią się na tym tatuażu.
A dlaczego żółw? Bo był on jedną z tych rzeczy, która otworzyła mi szerzej oczy. Z jednej strony podkreślając moje poczucie sprawczości (decyzyjność i mądrość). A z drugiej wszechświat, który często jest odbiciem naszych pragnień (niezależnie ode mnie). Tak było u mnie z marzeniem dotyczącym karmienia gigantycznych żółwi, które “przypadkiem” udało się spełnić na Zanzibarze. Ja wysłałam intencję, robiąc mapę marzeń, a wszechświat “sam pracował”, aby mi to umożliwić. Czujesz tę moc?! A Ty, z jaką intencją zaczniesz Nowy Rok? Zamknij oczy i poczuj, czego pragniesz…

Podsumowując

Na pewno w 2024 roku było wiele momentów, za które warto było wznieść ten przysłowiowy kieliszek szampana. Czuję ich rangę i jestem za nie ogromnie wdzięczna.
Zobacz,  wydawałoby się, że w tym roku były same sukcesy i największe cele, jakie można by było sobie postawić (Forbes, Empik, TEDx, TVN)…  Ale jednocześnie uczyłam się opiekować siebie. Pytać się jak mi jest tu i teraz. Dzisiaj. Z danym celem czy z danym zadaniem. Czy nadal cieszę się drogą? Czy cele kładą na niej cień. Czy jestem w zgodzie ze sobą? Czy siebie eksploatuję. Gdzie jest zdrowy dyskomfort, a gdzie już przkraczanie siebie.

W moim przypadku jest to szukanie możliwości osiągania sukcesów, bo ja lubię sprawczość, działanie, nie lubię narzekania bez podejmowania akcji. A z drugiej strony uczę się, jak wpleść te sukcesy w życie, tak by było ciągiem dobrych dni. A nie kilku wydarzeń w roku. Żeby nie było tak, że ja tylko haruję pół roku na jakiś jeden sukces (bo się gdzieś pojawiam i cykam fajną fotkę), ale przy tym totalnie zapominam o zachowaniu balansu w życiu. Dla mnie to jest właśnie o miłości do siebie w biznesie.

A Ty, co poczułaś, czytając moje podsumowanie?
Zwróć uwagę, czy coś Cię striggerowało, czy coś spowodowało to ukłucie, bo to może być sygnał np. “ja tego pragnę”, albo “to jest inne niż moje”, “a z tym się nie zgadzam”. Często to, co wywołuje nasze emocje, niesie ze sobą ważną informację.  Zachęcam Cię, byś spojrzała na to podsumowanie pod tym kątem. Jeśli coś zarezonowało z Tobą, to jakie emocji wzbudziło i dlaczego?
Odkryłam w tym roku, że takie przyglądanie się, a nie ignorowanie emocji, może nam dać jedne z najważniejszych odpowiedzi, jakie są nam potrzebne.
Uważam, że tego typu podsumowania są ważne, bo z jednej strony dotyczą tej osoby, która się tym dzieli, a z drugiej strony pomagają przefiltrować, co u nas się zadziało i co potencjalnie dla siebie bierzemy.

Być może zobaczysz analogię sytuacji lub zastosujesz moje lekcje u siebie. Pochyl się na tym, co wydarzyło się w Twoim życiu. Daj sobie chwilę na refleksję i podejdź do tego z miłością. Nie bądź zbyt surowa, daj sobie zrozumienie zdarzeń, sytuacji, daj sobie czas na refleksję i wyciągnięcie wniosków. Bo to zaprocentuje najpiękniej. A może jesteś tą kobietą, która chce zacząć i potrzebuje inspiracji i odrobiny więcej wiary w siebie? W takim razie zacznij od mojej książki “Metoda S.U.K.C.E.S., czyli jak zarabiać online na tym, co już wiesz”, którą możesz zakupić w Empiku (tutaj).
A może czujesz, że masz swoje wewnętrzne blokady, które sabotują Twoje działania i nie pozwalają rozwinąć pełni potencjału? Więc być może dla Ciebie jest program Superkobieta, żebyś mogła popracować z tymi niewspierającymi przekonaniami, by w końcu je skutecznie rozpuścić na głębokim podświadomym poziomie. Już od stycznia zaczynam nową edycję. To będzie wspaniała roczna podróż w zakamarki Twoich przekonań, byś mogła naprawdę realizować to, na co Cię stać (bo przecież stać Cię na wiele). To najpiękniejsza praca, jaką możesz sobie podarować, aby coś zewnętrznie mogło się zamanifestować. Tutaj możesz sprawdzić szczegóły – mówię o nim na razie wyłącznie moim subskrybentkom. Dlaczego? Bo taka praca wymaga zaufania i poczucia bezpieczeństwa a jeśli jesteś obok mnie już chwilę – to jest większa szansa, że takim zaufaniem jesteś gotowa mnie obdarować.

A teraz zamknij oczy i pomyśl przez chwilę, nad tym czego potrzebujesz (w życiu i biznesowo), jak chcesz się czuć, jakie hasło na 2025 rok pomoże Ci utrzymać ten kierunek?
A może też chciałabyś zrobić mapę marzeń? Jak ona by wyglądała? Jakie obrazy/zdjęcia pomogą to zilustrować?

Te małe rzeczy pomogą kreować Ci Twoją wymarzoną rzeczywistość (chyba już co do tego nie masz żadnych wątpliwości).
Ja już świętuję Twoje przyszłe sukcesy, bo wierzę w Ciebie moja Kochana Superkobieto!

Dziękuję też wszystkim wspaniałym osobom, dzięki którym mogłam doświadczać w mijającym roku wspaniałych, bądź trudnych momentów. Wszystkie pojawiły się z jakiegoś powodu i wszystkie były ważne. To, że byłaś na mojej drodze na pewno również nie było przypadkowe. Mam nadzieję, że i ja mogłam pomóc Ci doświadczyć ważnych momentów na Twojej biznesowej i rozwojowej drodze. Jeśli tak było – daj mi proszę znać.

Ściskam Cię i do zobaczenia w Nowym 2025 Roku! Będzie wspaniały!

Karolina